Pierwsza edycja kursu „Produkt online na legalu – od pomysłu do legalnej sprzedaży online” już za nami. Kurz opadł, a ja – przed przystąpieniem do kolejnych przedsięwzięć – usiadłam i podsumowałam to, co działo się w ostatnich tygodniach i to, czego się nauczyłam o sobie i swoim biznesie. Było naprawdę intensywnie!
Pamiętam, że kiedy dzieliłam się z Basią Fotografką radosną nowiną o przedsprzedaży i tworzeniu kursu online dla twórców cyfrowych, Basia miała na twarzy wymalowane coś w rodzaju współczucia i ekscytacji jednocześnie. Wiedziałam zatem, że czeka mnie wyzwanie, że nie będzie łatwo – ale żeby aż tak?! Okazało się, że tworzenie i sprzedaż kursu cyfrowego to naprawdę ciężka robota i nie sprint, a maraton! VIDEOWZORY były przy tym przebieżką po parku! Po drodze jednak dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, którymi chcę się z Tobą podzielić – jeśli przystąpisz do podobnego wyzwania, będziesz już bogatsz_ o moje doświadczenia 😉
Zanim zaczniesz sprzedawać, poukładaj sobie w głowie!
To, z czego nie zdawałam sobie sprawy tworząc kurs online, to przede wszystkim fakt, że naprawdę należy mieć poukładane w głowie i mieć stabilne poczucie własnej wartości, aby w Internecie sprzedać produkt online, którego przychód jest liczony w dziesiątkach tysięcy złotych. Do zrealizowania tego planu naprawdę trzeba wierzyć w siebie, wiedzieć czego się chce, dokąd się idzie i po drodze być przygotowanym do pokonywania każdej przeszkody. Zwłaszcza, że te kłody pod nogami często nie są rzucane przez osoby, które pojawiają się w Twoim życiu nagle i znikąd. Pod górkę możesz mieć nawet ze znajomymi czy kolegami z branży, nie wspominając nawet o uaktywniających się hejterach, którzy koniecznie chcą Ci wytknąć potknięcie, zajrzeć do portfela i zapewnić o tym, że Twój produkt przypomina coś, co stworzył już Iks Igrekowski czy jakiś inny przedsiębiorca. Ważne, żeby w takich sytuacjach nie tracić z oczu celu i nie dać sobie wmówić, że to, nad czym pracujesz i do czego jesteś przekonan_, nie jest wartościowe i potrzebne. Nie możesz zrobić nic gorszego, niż stracić wiarę w siebie i swój produkt!
Sprzedaż, rekrutacja i kosmici – czyli spodziewaj się niespodziewanego!
Znasz powiedzenie, że kryzysy w social mediach wybuchają w weekendy? Dorzucę do tego, że w czasie tworzenia kursu online trzeba być gotowym na… zmianę ekipy, z którą pracujesz! Naprawdę, trzeba być przygotowanym na każdy cios, nawet ten najbardziej nieprawdopodobny. Ja w trakcie sprzedaży kursu potrzebowałam przemodelować zespół prawny i zorganizować nowe rekrutacje – jak się domyślasz, w trakcie takiego dużego projektu było mi to potrzebne jak piąte koło u wozu. Nie na wszystko mamy jednak wpływ i jedyne co możemy zrobić, to szybko reagować na nowe okoliczności i być elastycznym – nieważne, czy wysypie Ci się sprawdzony zespół, zepsuje laptop czy zachorujesz, musisz sobie z tym poradzić szybko i skutecznie!
Hell week, czyli Misja: piekielny tydzień
Największy wpływ w czasie tworzenia i sprzedaży kursu miałam na swoje nastawienie – i to na nim chciałam się skupić, nie na czynnikach, które nie zależą ode mnie. Na początku przedsprzedaży urządziłam sobie na Instagramie „niewinną zabawę” – Hell Week. Przeniosłam doświadczenia amerykańskiego żołnierza na moje warszawskie warunki i… Dało mi to ogromnego kopa motywacji! Każdego dnia wstawałam o 5:00 rano, meldowałam się na Instastories, namawiając do tego kolejne osoby. Robiłam ćwiczenia (zwykle spacer albo trucht), wypełniałam ćwiczenia rozwojowe, czytałam książkę, pisałam listę wdzięczności, a potem… budzili się domownicy! Zanim świat na dobre się rozbudził, ja mogłam już iść spać! No, żartuję oczywiście – ale to ćwiczenie pobudziło we mnie wojowniczkę! Może dlatego na webinar o licencji Canvy, na który wtedy zapraszałam, zapisało się prawie 1500 osób? 😉
Webinar, czyli Krzywicka magikiem tłumów
Przedsprzedaż kursu online otworzyłam webinarem. Jestem z siebie bardzo zadowolona, bo na żywo w szczytowym momencie było prawie 300 osób, a ja – nauczona doświadczeniami poprzednich szkoleń na żywo – okiełznałam tak ogromną grupę! 300 osób… Nadal mam gęsią skórkę, kiedy o tym myślę – i nadal dostaję pytania o to, gdzie można ten webinar obejrzeć! Później jednak ten pompowany entuzjazmem i sukcesami balonik zaczął pękać – pojawiły się pierwsze rozczarowania.
Pierwszy upadek
Chciałam, aby na webinarze mój kurs kupiło 10 osób. Nie kupiło! Zaliczyłam totalny spadek formy i motywacji, miałam ochotę wyłączyć Internet i uciec. Ale wtedy do gry wkroczył mój zespół, wsparcie z moich mastermindów i… przedsiębiorcy Krzywickiej! Tak, moi klienci! Zaczęli audytować moją komunikację, mówić, co powinnam zrobić, poklepywać po ramieniu i… wstałam! W ciągu tygodnia sprzedało się prawie 50 kursów online! Wiesz, czego mnie to nauczyło? Że nie jestem sama i nie muszę działać w pojedynkę, a wartościowe wsparcie jest zdecydowanie cenniejsze, niż bezrefleksyjne komplementy! Wynik przedsprzedaży mojego pierwszego kursu online nieco mnie zaskoczył, ale nie miałam czasu na osiadanie na laurach – nadeszła sprzedaż i czas nagrywania kursu.
Pierwsze zachłyśnięcie i… Technika płatająca figle!
Na początku nagrania kursu szły mi naprawdę super. Pewnie dlatego, że nie nagrywałam merytorycznych modułów tylko wstęp, moduł bonusowy i lekcje dotyczące zasad kursowych. Pomyślałam wtedy z entuzjazmem, że tak samo łatwo pójdzie mi z modułami o sprzedaży czy umowach! Nie poszło i nagrywanie się przeciągnęło… 15 grudnia 2021 roku miałam skończył nagrywanie całości kursu online – mój komputer miał jednak inne plany i awaria zablokowała mi działanie na prawie 3 tygodnie! Uratowało mnie to, że zaczęłam działać odpowiednio wcześnie i miałam nagrany materiał na 4-5 tygodni do przodu! Warto mieć bufor czasowy, prawda? 😉
Czas ucieka!
Szczerze? Przed startem kursu nagrania szły mi sprawniej, niż działanie, kiedy kurs już wystartował. Do moich codziennych zajęć doszło prowadzenie naszej aktywnej grupy kursowej na Facebooku, sesje Q&A, domykanie ostatnich kwestii merytorycznych, nadzorowanie pracy mojego zespołu… Czas wypalał się jak zapałka! Moim zdaniem warto wziąć pod uwagę, że po rozpoczęciu kursu będziesz mieć nowe codzienne obowiązki i zaplanowany czas wolny może się skurczyć, a nie będzie miejsca na swobodne przesuwanie zadań – ja nie wzięłam na to poprawki, więc poziom kortyzolu był utrzymany na wysokim poziomie 😉
Jednak mimo tego całego stresu, technicznych problemów czy remontu u sąsiadów, przeprowadzanego w trakcie moich nagrań, wiem, że gdyby miała jeszcze raz podjąć decyzję o organizacji kursu, to byłaby ona taka sama! Czuję ogromną satysfakcję z postępów kursantów, myślę też, że dałam z siebie wszystko – naprawdę byłam obecna na grupie uczestników i w kursie, nie oddelegowałam tych zadań, tylko osobiście dmuchałam w żagle uczestnikom! Dzisiaj jestem zmęczona, ale dumna!
Moja druga duma – certyfikaty!
Mój drugi powód do dumy to dwa rodzaje certyfikatów, które otrzymuje absolwent kursu. Pierwszy to plik PDF z potwierdzeniem uczestnictwa i umiejętności – w sumie nic niezwykłego, ale wiem, że kursanci chcieli otrzymać takie dyplomy 😉 Drugi certyfikat to już zupełna nowość! Każdy uczestnik kursu otrzymał ode mnie specjalną wlepkę na swoją stronę www. Po kliknięciu w nią użytkownik jest przeniesiony na stronę z zasadami certyfikacji. Na orderze jest napisane, że dany przedsiębiorca ukończył mój program i jest świadomym przedsiębiorcą. Moim zdaniem świetnie to działa wizerunkowo dla przedsiębiorców, którzy właśnie budują swoje marki w świecie online! Zawsze marzyłam o takiej autorskiej pieczęci na strony www moich przedsiębiorców, a kurs znacznie przyśpieszył pracę nad nią 😉
FAQ – najczęściej zadawane pytania o kurs
Wielu kursantów, ale i osób, które nie zdecydowały się na udział w tej edycji, ale obserwują mnie w social mediach, pytało o te same kwestie związane z projektem. Postanowiłam więc zebrać odpowiedzi na te pytania w jednym miejscu.
- Aspekty techniczne – jak to było zrobione?
Kurs nagrywałam iPhonem 12 pro oraz na moim poczciwym iMacu, przy użyciu systemu OBS. W trakcie nagrań korzystałam z dwóch mikrofonów RODE – krawatowego i YETI. Scenariusze do kursu na podstawie których powstawała prezentacja były weryfikowane przez 2 osoby, a same slajdy sprawdzały 3 osoby. Prezentacje wykonywane były w Canvie, a nad ich estetyką i wykonaniem czuwała Ewa. - Ile osób zrezygnowało z zakupu?
Dawałam uczestnikom kursu możliwość odstąpienia od umowy nie przez standardowe 14 dni, a przez 30 – wzorem Bartka Popiela czy Maćka Aniserowicza. Z 60 osób, które zdecydowały się na zakup kursu, zrezygnowała… Jedna – jeszcze przed startem szkolenia! - Co było największym wyzwaniem?
Remont u sąsiadów, choroby w domu i… Awaria komputera! Musiałam dzielić się dobą z sąsiadem z góry, który w czasie, gdy pracowałam nad modułami, miał remont – miałam bardzo ograniczony czas na nagrywanie 😉 W trakcie kursu rozchorowałam się i straciłam umiejętność mówienia – potrzebowałam zrobić przerwę w nagraniach, poza tym w grudniu, kiedy miałam kończyć nagrania do kursu, mój komputer odmówił posłuszeństwa i najpierw wymieniłam mu RAM, a potem dysk. Napraw trwała prawie 3 tygodnie, więc musiałam ostro przyśpieszyć z nagraniami! Teraz komputer śmiga jak szalony – mogę nagrywać koleje kursy 😉 - Jakie masz rady dla osób, które chcą przygotować kurs online?
Nie jestem specjalistką i sama dopiero uczę się produkcji kursów online, ale wiem już na pewno, że warto mieć rezerwę czasową. Dzięki temu, że pracę zaczęłam odpowiednio wcześnie, a materiał miałam nagrany na miesiąc do przodu, awaria sprzętu nie spowodowała przesunięcia się startu kursu ani większych problemów. Cieszę się też, że od razu jasno określiłam zasady mojego mentoringu w kursie – na przykład to, że pytania do kursu można zadawać tylko na grupie na FB lub to, że nie udzielam porad prawnych w trakcie sesji mentoringowej. Można się było mnie pytać o dokumenty, kwestie prawne, ale live nie służył do udzielania porad prawnych. Dzięki temu większość uczestników znała zasady – ja byłam jedna, a uczestników prawie 60, więc bez jasnych reguł nie dałabym rady okiełznać tego, co działo się po starcie kursu!
Co dalej?
Wielu kursantów już dopytuje o szkolenie dla swoich znajomych czy bliskich, wiem też że kurs przyniósł ogromną wartość dla uczestników – zrobili realne postępy, który widzę w ich kolejnych działaniach. Z radością mogę więc ogłosić, że pierwsza edycja kursu z całą pewnością nie była ostatnią! Kolejny cykl szkoleniowy wystartuje wiosną! Jesteś zainteresowan_? Zapisz się do newslettera i otrzymuj co tydzień wartościowe treści o prowadzeniu biznesu cyfrowego, a jak tylko ruszą zapisy do II edycji kursu – dowiesz się pierwsz_!