Popularność kursów online stale rośnie – widać to zwłaszcza w kolejnych miesiącach pandemii. Wiele form edukacji przeniosło się do sieci – i nic dziwnego. Przedsiębiorcy chcą wykorzystać fakt, że realizowanie tradycyjnych kursów jest niemożliwe, a ich klienci ciągle szukają w sieci możliwości rozwoju. Sprzedawanie kursu online nie jest jednak takie proste – na chętnych do ich tworzenia czyha kilka pułapek, których będziesz mógł uniknąć po lekturze tego artykułu.
Czym właściwie jest kurs online?
To podstawowe pytanie, które – choć brzmi banalnie – rodzi spore problemy. Często w pracy z przedsiębiorcami spotykam się z tym, że klient pod hasłem „kurs online” rozumie pakiet dokumentów z konsultacją online, udział w wideokonferencji, nagrania z ćwiczeniami czy zestaw modułów merytorycznych wraz z „zeszytem ćwiczeń” – podczas gdy są to zupełnie różne kategorie produktów! Musisz określić, czym właściwie jest Twój kurs – treścią cyfrową czy też usługą – ponieważ w polskim prawodawstwie brakuje pojęcia „kurs online”, ustawodawca nie przewidział pojawienia się takiego zjawiska. Od tego zdefiniowania zależy kwalifikacja prawna, która rodzi konsekwencje w postaci zestawu Twoich praw i obowiązków jako sprzedawcy. Od rodzaju sprzedawanego produktu będą zależały także zapisy, które muszą znaleźć się w regulaminie.
Po co tworzyć regulamin kursu online?
Regulamin to rodzaj wzorca umownego – oznacza to, że jego zapisy nie podlegają negocjacjom (inaczej jak w przypadku zwykłej umowy, która często jest wynikiem konsensusu pomiędzy stronami). Z tego względu uznaje się, że kupujący i sprzedający nie są sobie równi – jedna strona narzuca pewne warunki, druga musi się na nie zgodzić, jeżeli chce skorzystać z danej usługi czy zakupić produkt. Stroną uprzywilejowaną są oczywiście e-sprzedawcy – to oni dyktują warunki, a konsument (czyli klient) jest objęty przez ustawodawcę szczególną ochroną jako strona mniej zorientowana w prawie czy mechanizmach biznesowych. W związku z tym trzeba zwrócić szczególną uwagę na to, aby zapisy regulaminu były zgodne z prawem i określały wszystkie istotne aspekty sprzedaży kursu online.
Co powinien zawierać regulamin kursu online?
Dobry regulamin nie będzie istniał bez kilku ważnych punktów, m.in.: określenia prawa do odstąpienia od umowy, wskazania zasad udzielenia licencji niewyłącznej, warunków przedsprzedaży (jeżeli taka jest prowadzona) czy momentu, kiedy zobowiązanie sprzedającego uznawane jest za wypełnione w całości.
Odstąpienie od umowy to prawo konsumenta, które polega na tym, że konsument, który dokonuje zakupu poza lokalem przedsiębiorcy, czyli np. w sklepie online (ale także na targach, konferencjach, eventach i innych wydarzeniach tego typu) może od umowy odstąpić w terminie 14 dni bez podawania żadnej przyczyny, bez konieczności wyjaśnienia i usprawiedliwienia.
W przypadku kursów online odstąpienie od umowy to dość problematyczna sytuacja. Oznacza, że klient może dokonać zakupu w naszym sklepie, otrzymać dane do logowania, ściągnąć materiały z platformy, a następnie skorzystać z prawa do odstąpienia i odzyskać pieniądze. Jak temu zapobiec?
Sprzedawcy e-commerce posiłkują się tak zwanymi checkboxami. To pole umieszczone w karcie sprzedażowej (ważne: przed realizacją płatności!) zawierające oświadczenie klienta – wyrażane najczęściej zaznaczeniem okienka – o rezygnacji z prawa do odstąpienia uwarunkowane otrzymaniem dostępu do treści cyfrowej natychmiast. Innymi słowy – klient oświadcza, że wie, że nie będzie mógł odstąpić od umowy, bo produkt otrzymuje od razu.
Co jednak w przypadku przedsprzedaży? Jak wtedy rozumieć natychmiastowe otrzymanie treści cyfrowej? To ważne pytania, na które trzeba sobie odpowiedzieć, tworząc regulamin. Moja rada – kiedy użytkownik otrzymuje dostęp do platformy szkoleniowej od razu po zapisie, dobrze jest wskazać, że w chwili pierwszego zalogowania lub wysłania danych do logowania usługę uważa się za dostarczoną i zrealizowaną w całości. Takie rozwiązanie jest skuteczne, ale tylko dla niektórych rodzajów kursów online. Zawsze przypadek trzeba zbadać indywidualnie – kopiowanie regulaminów czy polityki prywatności od innych sprzedawców e-commerce jest bardzo dużym błędem i może skutkować nieprzyjemnymi konsekwencjami.
W przypadku tworzenia kursu online – niezależnie od jego formy – trzeba pomyśleć również o warunkach licencji. Autor kursu zazwyczaj uczestnikom jakieś materiały szkoleniowe, ćwiczenia, nagrania audio czy wideo, treści do pobrania. To – w świetle prawa autorskiego – dzieła podlegające ochronie, zatem należy w regulaminie wskazać, w jaki sposób mogą, a w jaki nie mogą być wykorzystywane! Czy z treści można korzystać tylko online, czy też można je pobierać? Czy można drukować, powielać, odsprzedawać czy odstępować? Niewielu autorów kursów online pamięta o tym, żeby zaznaczyć te kwestie w regulaminie – a przecież może to zapobiec kopiowaniu stworzonych treści i utracie kontroli nad nimi.
W regulaminie warto też zaznaczyć, jakich warunków technicznych wymaga udział w kursie. Wyobraź sobie, że kupujesz udział w kursie, po czasie dowiadujesz się, że do udziału w nim wymagane jest konto na Facebooku, a Ty go nie masz – i nie chcesz zakładać… Żeby uniknąć takich sytuacji, wystarczy ująć wymagania techniczne czy sprzętowe w dokumentach dostępnych dla klienta.
Jeżeli nie czujesz się na siłach, żeby samodzielnie skonstruować właściwy dla Twojego kursu regulamin oraz inne dokumenty, koniecznie zainteresuj się VideoWzorami! To przygotowany przeze mnie zestaw niezbędnych dokumentów opatrzonych materiałami wideo, dzięki którym Twój biznes zyska ramy prawne, a Ty będziesz mógł spać spokojnie. Więcej o VideoWzorach dowiesz się, zapisując się na newsletter.
Z kolejnych materiałów z serii Jesień z e-commerce dowiesz się więcej o legalnej sprzedaży w Internecie – śledź je koniecznie na Instagramie i na blogu. A jeżeli masz do mnie jakieś pytania, skorzystaj z opcji Kontakt.